Obserwatorzy

piątek, 26 maja 2017

Przywilej...

Drogie Mamy, Matki, Matuchny...
Wasze,nasze,moje święto dzisiaj. Ze świętami jest u mnie tak, że przede wszystkim powód do refleksji stanowią, a nie tylko pretekst do celebry. Myślę, że właśnie po to święta wymyślono, taka przerwa w codzienności na chwilę zadumy.
Jest taki film, do którego wracam z przyjemnością i zawsze ze ściśniętym gardłem i usmiechem na twarzy oglądam. Nim właśnie i moim osobistym przemyśleniem w związku z dziejszą okazją chcę się z Wami podzielić.
Matką być łatwo nie jest. Można czytać książki, poradniki wszelakie, albo sięgać po porady starszyzny plemiennej. Przy każdym dziecku jednak często trzeba szukać zupełnie nowych sposobów na ich kształtowanie i opiekę. Zostać matką bywa jeszcze trudniej. Taki paradoks, że Ci co bardzo czegoś chcą, mieć nie mogą, a Ci którym to lotto, od losu dostają bez żadnego ale. Z bycia matką trochę uczyniono mit, instytucję Matki Polki nawet, którą trzeba czcić bez względu na wszystko. Matkom przy rozwodach beż mrugnięcia okiem powierza się dzieci, mimo, że często to matkowanie wcale im nie wychodzi. Matki niejednokrotnie oczekują traktowania jak święte krówki, nawet jeśli swoje zadanie realizują w sposób głupi i nieudolny. Może i ktoś się wzburzy mocno na moje słowa, ale myślę, że bycie matką to przede wszystkim przywilej,ogromny przywilej przekazania tego, co w nas najlepsze, nowemu człowiekowi.
Nie, nie zjadłam wszystkich rozumów i sama każdego dnia uczę się na własnych błędach. Idealną mamą też nie jestem, ale póki mam okazję będę się starać, do błędów przyznawać, błędy analizować i wyciągać wnioski. Nie będę też nikomu mówić jak ma żyć, bo jeśli ktoś w tym temacie stawia siebie samego jako niezaprzeczalny autorytet, to guzik wie o życiu.  
Dostałam od losu okazję poznania człowieka, który ze mnie wyrósł, ale nie dla mnie, lecz samego siebie i świata. Mogę wpoić w tego człowieka, to, co sama uważam za dobre, to, czego sama się nauczyłam. Mam okazję obserwować jak na moich oczach wyrasta ktoś nowy z całą masą możliwości, lepsza wersja mnie samej może. To ogromny przywilej.
Nie raz i nie dwa spaprałam coś książkowo w tym temacie, ale wierzę, że wszystko można naprawić póki tu jesteśmy. Będę się starać być matką kochającą i wspierającą,bo to najcenniejsza rzecz jaką można dziecku podarować. Nieistotne ile kasy w życiu wywalicie na swoje potomstwo, jakie sprzęty kupicie, w jakie szmatki ubierzecie i w ile zajęć pozalekcyjnych zainwestujecie swoje fundusze. Dajcie ile chcecie, ile możecie, bez wyliczania i wpędzania we wdzięczność, czy obowiązek zwrotu wkładu.. Przede wszystkim dajcie swoim dzieciom poczucie własnej wartości i wiary w ich możliwości. Bądźcie wsparciem i oparciem, bądźcie ich siłą i drogowskazem, a kiedy przyjdzie czas nie podcinajcie skrzydeł, żeby zatrzymać w gnieździe. Bądźcie zwyczajnie mądrymi matkami, czego sobie i Wam z całego serca życzę.


Moja dziewczynka, co spod serca wyskoczyła, jest już dorastającą kobietą. Czasem jeszcze głupitki dzieciuch jej  się włącza, ale za parę lat zacznie swoje własne, dorosłe życie. Wierzę, że będzie dobrym człowiekiem, chociaż jeden z moich licealnych profesorów powtarzał zawsze, że dobra, to może być kiełbasa śląska :P Ma prawo do własnych błędów, osiągania własnych celów, budowania świata według jej własnej wizji. Ja tu będę i w razie czego tak po matczynemu się przydam, doradzę, wesprę, przytulę i puchnąć z dumy będę sobie też :) Nie dla siebie urodziłam i wychowałam, a dla niej. Co zasiałam niech rośnie, a świat stoi przed nią otworem.

Mamą można być i bez bólu porodowego. Wystarczy miejsce w sercu znaleźć dla kogoś, kto do serca przytulić się pragnie. Mała i Duża... dziękuję Wam obu, że jesteście. Dzięki Wam moje matkowanie to najpiękniejsza misja  w życiu! T. i W., Wy wiecie, że kocham <3 <3

Wspomniany wcześniej film to francuska produkcja z 2014 roku " Rozumiemy się bez słów" ( tytuł oryginalny: "La famille Bélier" ) Znajdziecie w sieci. Polecam gorąco na wieczorny seans ;)  Finałowa piosenka i scena pożegnania, ech... Nie będę Wam mówić jak je odczytać. Zostawiam to Waszym przemyśleniom. Chłońcie każdą chwilę z przywileju macierzyństwa. Wykorzystajcie go w pełni :)

Wszystkiego najpiękniejszego z okazji Dnia Matki!

Wasza A.

poniedziałek, 22 maja 2017

... Że co, że jak??!!

No pięknie...
Ostatni wpis na blogu datowany na 25 lutego, a tu maj już finiszuje prawie...
No nie popisałam się i tyle.
Taki jednak był czas, który obawiam się trwać będzie jeszcze trochę, że na gadanie chwil wolnych brakuje. Wszak z gadania jest niewiele, a nam praca konkretna i wymierna, boleśnie przeliczalna na grosze i złotówki potrzebna. Zatem ile bym sobie samej  i Wam nie obiecywała systematyczności w blogosferze, to i tak na ziemię ściągać mnie będzie sporządzana każdego dnia lista zadań do realizacji, które to pozwolą nam odmienić znacząco nasz mieszczański żywot.
Dziubię więc swoje dzień po dniu, a że nadziubać to tu się trzeba konkretnie, żeby na codzienny chlebek starczyło po odliczeniu wszelkich składek, datków i haraczy, więc siedzę zagrzebana po czubek kokardki w moich szmatkach zszywając kolejne łapy, uszy i mordki uśmiechnięte.








To taki maleńki wycinek tego, co w międzyczasie spod mojej igły wyskoczyło w świat, Kiedyś muszę usiąść i przeliczyć matką ilu myszy, koników i misiów zostałam już od czasu, kiedy na rzecz tej dziubaniny porzuciłam dziadkowe skrzypeczki. Dziennik urodzin ciągle się zapełnia grosik za grosikiem przybliżając nas do marzenia największego. Jesteśmy na ostatniej prostej i już cel w zasięgu wzroku mamy. Dobre duchy pomagają, dobrzy ludzie słowem wspierają, a uczciwa i sumienna nasza praca buduje w nas nadzieję. Niedowiarkom i malkontentom powiem więc króciutko: warto jest marzyć  i szukać nieustannie dróg do wcielenia marzeń w życie. Trzeba jednak cierpliwym być i każdego dnia to marzenie w sobie pielęgnować.

Nie gadam już dzisiaj dłużej, bo noc już późna... Zrobię jeszcze tylko listę poniedziałkowych zadań i wtulić się w poduchę uciekam.

Tym, co jeszcze gałgankowy świat COTTONI  odwiedzają, życzę dobrego tygodnia. Nowych na pokładzie ( właśnie odkryłam, że mimo mojej nieobecności sporo się tu działo i czytelników nawet przybyło :))) ) witam serdecznie i dziękuję za Waszą obecność.
Więcej zdjęć  do wglądu znajdziecie na moim instagramie. Jakoś tak łatwiej ostatnio było mi dokumentować moją pracę właśnie na jego łamach. Chętnych zapraszam serdecznie:  https://www.instagram.com/cottoni_annaporeda/

Do następnego... mam nadzieję już bez przerw tak długaśnych ;)
Wasza A.