Obserwatorzy

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świętowanie czas zacząć!!!


Prawie wszystko gotowe, prawie...
Jeszcze tylko sałatka, jeszcze ostatni szlif przy pakowaniu prezentów, jeszcze ja mocno nieuczesana...
Jeszcze tylko parę godzin i się zacznie :)
Doczekać się nie mogę, chociaż wiem, że nie będzie tak jak być powinno.
Rodziny się rozpadają, podobno takie czasy...
Nie będzie wszystkich, których chciałabym zobaczyć.
Pewnie nie będzie moje małej K...
Spotkamy się jednak dzisiaj i wiem, że będzie wesoło :)
Karp może niedosolony, albo przesolony, ale najlepszy na świecie bo smaży tata.
Natalka będzie się wiercić na krześle udając, że cos tam zjadła,ale  mysleć będzie tylko o odwijaniu papierków na swoich prezentach.
Będzie pysznie!
Duch radować się będzie jeszcze bardziej niz żołądek, bo jest dobrze i oby gorzej nie było.
Ja oficjalnie ogłaszam
JESTEM SZCZĘŚLIWA!
i szczęscia Wam wszystkim życzę
Życzę też spełnienia marzeń, nawet tych chowanych w duszy najgłębiej, na głos niewypowiadanych,
Spokoju też Wam życzę, tego błogiego uczucia na duszy, że nie trzeba Wam więcej, że jesteście w punkcie życia, w którym być chcieliście.
Życzę też dużo miejsca w brzuchu na świąteczne pyszności no i strawności rzecz jasna też życzę ;)
to tak żartem, ale życiowo..
Bądźcie zdrowi i radośni i niech nic tej radości nie zepsuje!

Brzozowy wianek zrobiony przedwczoraj wieczorowa porą, najszybsza z moich dekoracji światecznych :)
Prezenty zapakowane w szary papier, bo tego w domu nigdy nie brakuje (zawsze na szarym robię wykroje)
Piernikowe serduszko dostałam od Pana I.:)


Jest coś dla pierniczkowych chrupaczy, są orzeszki i świąteczne światełko. 
 Choinka w tym roku sztuczna ( z racji programu oszczędnościowego), ale mamy kilka pachnących gałązek.
Koszyczek na orzechy i ten tekstylny z reniferem, to moje nagrody w konkursie wierszykowym. Dostałam je od DEKODOMU i sa naprawdę śliczne.
Jest wszystko czego mi trzeba. Przede wszystkim jednak są ludzie, którym dziękuję za to że poprostu są.
Ze swoimi zaletami i wadami,radościami i smutkami, ze wszystkim tym co ze sobą wnoszą w moje życie.
Za to dziękuję prosząc o więcej.
Dzękuje też Wam  za to, że jesteście, wczytujecie się w moje słówka i swoje ciepłe komentarze zostawiacie na znak  obecności.
Wesołych Świąt!
Wasza A. 






środa, 19 grudnia 2012

Komunikat, klimacik świąteczny i miś z Ukrainy

A więc...
A więc dwója bęc!- tak mówiła moja pani polinistka z podstawówki kiedy nie docierało do nas, że zdania od "A więc..." się nie zaczyna ;)
 Zaczynam zatem od początku...
KOMUNIKAT!
 
Zwyciężczyni nagrody głównej mojego CANDY nie zgłosiła się po cukierasy, dlatego też nastąpiło losowanie powtórne. Filmiku już nie kręciłam, bo zbyt stresujące to dla mnie przedsięwzięcie (oj gwiazdą telewizji to ja z pewnością nie będę ;)
Musicie mi niestety uwierzyć na słowo, że losowanie zostało przeprowadzone rzetelnie.
Ponownym zwycięzcą zostały
MIMOWOLNE ZAUROCZENIA
 
Gratuluje i proszę o kontakt
Może tym razem moje "dzieciątka" znajdą swój kąt...
 
Klimacik świąteczny tworzy się u nas małymi kroczkami. Jest betlejemska, może niezbyt okazała, ale czerwona jak lubię.Jest i miś świąteczny i jest coś jeszcze, ale zdjęcia niegotowe :) Dostałam wczoraj przesyłkę z moją wygraną. Jakbym mogła dziewczyny z DEKODOMU i Asię z GREEN CANOE wycałowałabym w oba policzki. Wszystko jest piękne i postaram się szybciutko zainstalować te dzieła w mojej przestrzeni kuchennej.




Ostatnie dni walczyłam jeszcze z małym pszczelim rojem na specjalne zamówienie, ale zanim pszółki moje w świat pofruną uwieczniłam je sobie na zdjęciach:
 
 
No i czas najwyższy pochwalić się czymś, co przyjechało do mnie z Ukrainy :) Cudeńko prawdziwe, które od paru dni obracam z podziwem w dłoniach wydając z siebie same ochy i achy...
Sami zobaczcie:

Miś jest naprawdę przepiekny, maleńki, delikatny i cudownie postarzany. To cudo stworzyła Julia Tokarenko. Możecie ją znaleźć wśród moich obserwujących i na Facebook'u wśród znajomych.. Szczerze polecam prace Julii. Każdy miś ma certyfikat  z dokładną informacją o uzytych materiałach i przede wszystkim o ilości egzemplarzy w jakiej został wykonany. Mój jest jeden jedyny :) i zajął szczególne miejsce w naszych sercach i domu. Powiem Wa też, że od jakiegoś czasu śledze twórczość rosyjskich i ukraińskich rękodzielniczek i to, co miałam okazję już zobaczyć zapiera mi dech.
Kiedy mieszkałam we Włoszech odwiedzałam targi rękodzieła. Sporo zobaczyłam, wiele się nauczyłam, ale powiem szczerze dziewczyny zza wschodniej granicy WYMIATAJĄ!!!
Wielki ukłon zatem czynię w ich stronę, a Was Kochani pozdrawiam serdecznie!
A.

wtorek, 18 grudnia 2012

Trochę o mnie...

Dzisiaj trochę o mnie.
Trochę się pochwalę i trochę opowiem o mojej muzycznej działalności.
Chwalenie zacznę  od radosnej informacji, że udało mi się wygrać wierszykowy konkurs na Green Canoe :)
A oto mój zwycięski wierszyk:

Renifer obudził się grudnia szóstego i poczuł pod głową coś niewygodnego

A tu pod poduszką, uwierzyć nie może, Mikołaj mu schował nowiuśkie poroże!

I tak paraduje z rogami dzień cały, rzekł: „Jam niezłe ciacho! RENIFER WSPANIAŁY!”

I nabrał pewności, że z koroną cudną na pewno go w TV w serialu zatrudnią.
Informacja o zwycięstwie dostepna na GREEN CANOE
Pozostałe osiem wierszyków, które wysmarowałam nakręcona jak sprężynka, można przeczytać na moim drugim blogu o tu 
W nagrodę dostanę coś naprawde pięknego, co szyją już dla mnie Złote Rączki z DEKODOMU
Dłużej nie mogłam milczeć, bo już tupię niecierpliwie z tej wielkiej radości :)
Jak tylko dostanę przesyłkę obiecuje zaprezentować zdjęcia.
 
A teraz z nieco innej beczki...
Niektórzy wiedzą, niektórzy nie, ci, co czytali opis doczytali zapewne, że z wykształcenia jestem muzykiem.
Wszystko się zgadza.
Od pierwszej klasy, tj, od siódmego roku życia piłowałam moje drewienko. Skrzypcami zarazim mnie dziadek, który był samoukiem i skrzypce były jednym z kilku instrumentów, na których dziadek Stefek grał.
Skrzypce odziedziczyłam po nim. Są stare i piękne.
Szkołę muzyczną ukończyłam, tą drugiego stopnia też. Później wylądowałam w Zielonej Górze na wydziale artystycznym Uniwersytetu Zielongórskiego.
Miłości do skrzypiec  nie pozostałam wierna. Jeśli jednak moja skłonność do niewierności przekłada się tylko na tę do instrumentu, to nie czuję się winna. W pozostałych przypadkach wiernam ja kak sabaka :)
Męczyły mnie występy publiczne. Nie odnajduję się w sytuacjach kiedy to zbyt wiele oczu skierowanych jest w moją stronę.
Z muzykowania pozostał mi tylko, a może aż, mój zespół.
Link do strony dostępny jest tu
Na początku śpiewałam, bo taka była potrzeba. Ostatnie dwa lata studiów kończyłam zaocznie i trzeba było słono płacić za tą przyjemność.
Teraz śpiewam, bo lubię, ale tylko wtedy, gdy wiem, że tuż za plecami mam wsparcie w "moich chłopakach". Bez tego muru za mną nogi drżą, a mikrofon cięzko utrzymać w dłoni.
 
Na stronie dostępne jest demo. Gdybyście nas kiedyś potrzebowali, polecam się Waszej pamięci.
A poniżej nasze zdjęcie w akcji i moje w chwili na załapanie oddechu...
 

 
 
Na dziś to tyle.
Wkrótce zapraszam w klimacie bardziej świątecznym
Jestem szczęśliwą posiadaczką nowego aparatu, który step by step rozgryzać próbuję...
Zdjęcia  powinny już wkrótce zyskać nową jakość :)
Buziaki dla Was wieeelkie!
A.
 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Nie budźcie misia zimą...

Chętnie zapadłabym w sen zimowy. Ne dosypiam, nie odpoczywam, nie ma kiedy...
Dom z piecem i ja na zapiecku- tam mogę spędzić starość.
No dobra, może nie tylko. Jeśli opatulicie mnie ciepło i pozwolicie bujać się w fotelu na biegunach i spokojnie dłubać na drutach skarpetki dla wnucząt, też przetrwam mroźne wieczory.
Na weekend planuję lenistwo, ale lenistwo nie jest częścią mojej natury.
Nawet jak planuję "pobyczyć się" trochę to i tak później staram się ogarnąć całość, posprzątać, upichcić moim szczęściom coś dobrego, poszyć... Nie powiem, przy tym całym roboczym zamieszaniu duch mój szczęśliwy jak nie wiem co, ale ciało trochę nie domaga. Pięć godzin snu na dobę przez cały tydzień też nie da się nadrobić w czasie weekendu. Najnormalniej w świecie pod powiekami tłuką mi się wtedy myśli, że to i to jeszcze do zrobienia, a ja tu sobie leżę...
I już nie leżę i wstaję i muszę zająć czymś ręce...
Cały czas coś szyję, ale dzisiaj niewiele mam Wam do pokazania. Nie mam kiedy zabrać się za zdjęcia. Poluję na dobre światło, bo mini studia jeszcze nie posiadam. Zdaję się więc na to, co przez okno wpaść raczy. Czasem jest to tylko chwilka i promyk słoneczny mi ucieknie i ja z aparatem nie zdąże i po ptokach... W tygodniu jak wracam po pracy jest już ciemno i też nie da się nic zrobić.
Pstryknęłam ostatnio jedynie zdjęcie mojej, póki co, skromnej dekoracji świątecznej:
W Pepco udało mi się kupić za skromne 14.99zł bardzo ładny koszyk-lampion. delikatna plecionka i wkład z grubego szkła świetnie sprawdza się przez cały rok także na kompozycje florystyczne.
Kilka gałązek z czerwonymi jagódkami fajnie ożywia całość.
Konik jest drewaniny i kupiłam go w Second hand'zie we Lwówku Śląskim za jedyne 5zł.
A na zdjęciu poniżęj dorzuciłam jeszcze lizaka (uszyty z bawełny).

 
I jeszcze KOMUNIKAT!
Na ten moment zero kontaktu z osobami, które wygrały moje candy...
pisałam maile i nic...
czekam jeszcze tydzień tj, do soboty włącznie 15.12.2012.
Po tym terminie nastąpi powtórne losowanie.
 
Buziaki dla Was Kochani!
Wasza Anka

niedziela, 2 grudnia 2012

Wiśta wio!

Do kolekcji czterokopytnych dorzucam jeszcze jednego konika. Leżał w częściach przez dłuższy czas i należało już połączyć ze sobą wszystkie elementy, inaczej jakieś ucho lub noga mogłyby zaginąć w akcji.

 
 
 

Ho ho ho

Nareszcie udalo mi się skończyć moje świąteczne misie. Takiej ekipy nie wolno rozdzielać, dlatego wystawiam je na kiermasz w komplecie. Przygotowania świąteczne u nas daleko w lesie... oby udało się zdążyć ze wszystkim.Muszę chyba podkręcić tempo prac, tylko jak to zrobić...



sobota, 1 grudnia 2012

WYNIKI CANDY nr1

Witajcie  witajcie!

Na okoliczność losowania zwycięzcy powstał filmik, niestety mam problem z jego załadowaniem. Może uda mi sie to w poniedziałek z innego komputera.
Dziękuję Wam baaardzo serdecznie za udział w CANDY. Ilość pozostawionych komentarzy zdecydowanie pzrerosła moje najśmielsze oczekiwania.
W drodze losowania spośród 170 osób wyłoniłyśmy( ja razem z moją córką Natalką) szczęsliwego zwycięzcę, którym jest
PaperDoll
 Nagrodę dodatkową wylosowała
lilianna
 Bardzo proszę o kontakt drogą mailową i pozostawienie adresu do wysyłki. Wszystkim Wam dziekuję za każdy komentarz, naprawdę wiele dla mnie znaczą. Zapraszam również na kolejne CANDY, które odbędzie się już wkrótce.
Pozdrawiam
Anka
 
 

czwartek, 22 listopada 2012

Jaki jest koń każdy widzi...

Popełniony wczoraj późną  nocą koń wywołał szczery uśmiech na twarzy pewnej szczególnej osoby :) Warto było!!! :) jest to drugi koń w mojej "karierze",zapewne jednak nie ostatni. Może teraz załapię fazę końską, chociaż jeszcze sporo misiów jest na wykończeniu... Przemyślę  temat....


 
 
Koń nr 1 wygląał tak:
 
 
Walczę dzisiaj z bólem głowy (głowa typu barometr), więc nie będę się rozpisywać.
Pozdrawiam Was jeno gorąco i życzę miłego czwartku!
Anka

środa, 21 listopada 2012

Dary losu

Czasem i mnie coś się trafi od losu dobrego. Czasem jak ślepej kurze ziarno ;) Ostatnio nawet szczęścia mam tyle, że zaczynam zastanawiać się, czy aby na pewno powinnam o nim mówić głośno.
Przesądna nie jestem, więc mówię. Tym bardziej, że jeśli nie powiem to mogę eksplodować, a na co mi takie ryzyko ;) ?!
Już mówię w czym rzecz...
Widziałam na blogu Ushiilandia jak autorka pięknie zrobiła sobie starą szafkę biblioteczną. Cudo, marzenie! Dużo małych szufladek, idealny mebel do ogarnięcia mojego żyjącego swoim życiem bałaganu, który składa się ze wstążeczek, aksamitek, tasiemek, guziczków, patyczków i sama nie wiem czego jeszcze...
Marzenie właśnie się spełniło :) Pisnęłam ja w szkole, w której pracuję, o takim właśnie mebelku i dostałam :)))) Nie jest tak piękna (jeszcze) jak Ushilandii, ale wiara we mnie ogromna, że taką się stanie. Pół nocy tłukło mi się po głowie od czego zacząć, jakie gałeczki zainstalować do moich szufladek, jaki kolor jej nadać no i najważniejsze, gdzie się z tym wszystkim ulokować na czas prac remontowych...  Tego jeszcze nie wiem, ale wiem że szybko muszę sie za to zabrać, bo czuję się jak mała dziewczynka, której zabronione jest otwieranie paczek leżących pod choinką.
Zdjęcia zamieszczę wkrótce. Może jakies robocze wkleję jeszcze dzisiaj wieczorem. Wczoraj z wieczora myłam ja moje cudo i czasu nie starczyło na sesję foto.
Zatem czekajcie cierpliwie i do zobaczenia.
Uściski dla Was wszystkich!
Anka

Oto i moje szafeczki. Każdy blok skłąda się z 4 szufladek, a bloków jest sześć. Zostaną chyba ustawione w pionie w ilości pięciu a  na na mój stół do pracy trafi ostatnia  :)
 

czwartek, 15 listopada 2012

Pticy latajut po domu całym

No i zaczyna się robić świątecznie...
Zamówienie,które właśnie realizuję zamieniło moje mieszkanie w warsztat upominkowy Mikołaja.Widok iście bajkowy, bo jest tego sporo :) Są ptaszki, serduszka, domki dla ptaków, gwiazdki i anielskie skrzydełka. Spodobały mi się wszystkie na tyle, że swoją choinkę też zamierzam zaopatrzyć w takie maleństwa. Pod jednym warunkiem jednak. Jakim? No jesli wystarczy mi czasu oczywiście ;) Jak nie, wyciągnę z piwnicy co tam jest , a nie ma wiele (bo szewc w dziurawych butach to standard przecież ;) no i stanie sobie gdzieś w kącie ta moja choinka kryzysowa :)

 

Póki co nacieszam oczy tym, co jeszcze w świat nie pojechało :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Krem truskawkowy z czekoladą

Takie właśnie mam skojarzenia przy połączeniu kolorów różowego i brązowego- słodkie do bólu. Taki własnie miał być kolejny chudołapy miś. Dużo mam jeszcze tej różowej bawełny i opanować się nie mogę. Póki co jest różowo z dodatkami i bez. W tak zwanym międzyczasie dziubię sobie misie i jakoś nie mam dość. Moim małym żabom, tj. dziewczynkom w  najbliższej rodzinie, mam zamiar na Mikołaja uszyć jeszcze sowy. Szkoda, że doby nie da sie nadmuchac jak balonik... różowy balonik rzecz jesna ;)


Do różowego pasuje wiele kolorów. Dlatego też kolejnemu michowi trafił się seledynowy sweterek :
 
 
 
 
 

środa, 31 października 2012

Misio-mania

No i wzięło mnie totalnie!
Temat misiów nie schodzi z tapety, bo uwielbiam te mordki kochane i chude łapy!
Mam ochotę przerobić temat we wszystkich kolorach tęczy.

W kolorze lawendowym miś wygląda równie uroczo, jak w pozostałych wariantach kolorystycznych.
Następny lawendowy zostanie dodatkowo wypełniony suszonymi kwiatkami lawendy. W końcu lawenda nie musi być pakowana tylko w woreczki, nieprawdaż? ;)


Na wykończeniu są jeszcze dwa różowe. Jeden będzie ubrany kompletnie (sweterek i spodenki) drugi wystąpi w ogrodniczkach :)
Zabieram sie zatem do pracy.
Pozdrawiam Was jesiennie!
Anka

niedziela, 28 października 2012

Na różowo

Nie lubię telewizji!
Z dnia na dzień lubię co raz mniej. Telewizorowi pozwalam "grać" czasem dla zabicia ciszy.Coś tam leci w tle, a ja robię swoje. Co raz częściej łapię się na myśli, że trzeba by się go pozbyć. Zasłania mi pół okna. Okno, za którym widze poprostu niebo i chmury, bo mieszkam na czwartym piętrze i brak innych zabudowań po tej stronie bloku. To okno mogłoby wyglądać dużo ładniej bez tej kolombryny elektronicznej, która do zaoferowania ma mniej i mniej...
Dzisiaj jednak warto było włączyć na chwilę. Natalka moja klikając bezwiednie pilotem wpadła na TVN i natychmiast krzyknełam :"ooo, zostaw zostaw!!!" Rozmowa z Kubą Badachem, wokalistą zespołu POLUZJANCI, który poprostu uwielbiam! Rozmowa nie z celebrytą, ale z człowiekiem w którym absolutnie brak gwiazdorskiego nadęcia.Facet, który śpiewa tak jak lubię teksty,w które warto się zasłuchać. Jeśli zespołu nie znacie szczerze polecam i obiema rękami pod poleceniem się podpisuję. Jeśli chcecie się wybrać na fajny koncert łapcie okazję, gdy Poluzjanci będa w Waszej okolicy. Będzie to koncert pełen świetnej muzyki, humoru i szczerego dialogu z widownią.
Później dziecię kliknęło na jakieś "Trudne sprawy" gdzie ktoś krzyczał, szarpał się z kimś i znowu telewizor przypomniał mi, że ten świat zwariował, że trzeba łapać w garść okruchy normalności, które gdzieś tu jeszcze po kątach się walają i chuchać na nie i dmuchać, żeby nikt ich nie zniszczył do końca. Trzeba zająć się pracą i nie zaśmiecać głowy tym, co serwuje ekran TV. Wyłączam więc szybko i wracam do moich zabawek. Żeby zobaczyć świat na różowo wyciągam wielki kawał różowej bawełny w groszki (uwielbiam groszki :) i czaruję swój świat po swojemu:

Bo Cię kocham ...
Chodź, powiem Ci coś na ucho!
Ten, kto powiedział, że w w pewnym wieku nie wypada bawić się zabawkami niech pacnie się w czoło!Ten, którego zdaniem skłonność do różowego koloru to infantylizm, niech gorzknieje jeszcze bardziej, jeśli taka jego wola. Zamierzam otulić się tym różem w groszki po sam czubek głowy i z tej mojej różowej chmurki wypuszczać od czasu do czasu w świat to, co uda mi się wydziubać.
Dzisiaj mam dużo slońca za oknem. To będzie dobry dzień, czuje w kościach ;)
Dobrej niedzieli Kochani!
Pozdrawiam różowo!
Anka

czwartek, 25 października 2012

Mała rzecz, a cieszy

Zły biometr, zły nastrój, wszystko dzisiaj jakoś pod górkę... Trzeba zatem zająć ręce i głowę (to drugie chyba przede wszystkim) i zabrać sie do jakiejś roboty. Później paść ze zmęczenia (jak zwykle w okolicach północy) tak, żeby sen szybko wyłączył myslenie o problemach tych poważnych i tych, które sobie człowiek sam w ciągu dnia nawymyślał...
Wczoraj spróbowałam zabawy z transferami. Jak na pierwszy egzemplarz wyszło  całkiem zgrabnie (to przynajmniej moje odczucie- z pokorą jednak przyjmę Wasze opinie). Dzisiaj zajęłam sie moim imbryczkiem na herbatkę jesienną. Takie niby nic- etykieta z lnu- i juz jest zupełnie inaczej.
Transfer posłużył jako dekoracja na woreczku, który wypełniony został kwiatkami lawendy.

sobota, 20 października 2012

CANDY PO RAZ PIERWSZY!

Dzisiejszej nocy zapadła decyzja o moim pierwszym CANDY. Naszła mnie ochota nieodparta, żeby czymś się z Wami podzielić. W czyjeś ręce może trafić jedna z moich pszczółek i miś. Może komuś przyda się ta urocza parka np. na Mikołajki ;)
Zasady ogólnie znane :

1. Bardzo proszę o pozostawienie po sobie śladu na moim blogu w formie komentarza.

2. Podlinkowanie zdjęcia poniżej i wklejenie go na swoim blogu

3. Osoby ,które nie blogują mogą wkleić informacje o CANDY na facebook'a, lub pozostawić swój adres mailowy

4. Jeśli dodacie się do listy Obserwatorów  mojego bloga, będzie to dla mnie wielki zaszczyt i radość.

Komentarze pozostawiamy do 30 listopada 2012. Wyniki losowania podam 01 grudnia i już w poniedziałek przesyłka wyruszy w drogę :)

POWODZENIA!!!

piątek, 19 października 2012

Czuję się anielsko, czy sielsko ...?

Na sielsko niestety jestem zbyt wypompowana.... Dużo pracy, dużo emocji i energii na przygotowanie 20-lecia szkoły, w której mam przyjemność pracować. Wszyscy jesteśmy wykończeni. Większość miała problemy ze snem w noc poprzedającą uroczystość.Chociaż dyrektor twierdzi, że spał dobrze...hmm jakoś nie wierzę. Emocje i wzruszenie widać było i po nim. Ta szkoła to jego dziecko, od podstaw stworzona jego własną ręką. Wzruszyłam się i ja chociaż nie pracuję tu aż tak długo. Emocje jednak lubią mi się udzielać od innych. No i ta atmosfera... :)
Sielsko więc się nie czuję, ale anielsko czuć się mogę dzięki moim skrzydlatym, do którym wrócę (dla relaksu oczywiście)  już dziś wieczorem. Wczoraj wykończyłam jednego (bo spać się jakoś nie chciało i zasnąć było trudno).
Oto efekt nocego dłubanka: